Blogerzy Lublin nawiedzili

My, blogerzy. Piwni i niepiwni. Opanowaliśmy Lublin. Bezsprzecznie, nieco agresywnie, niczym hołota najeżdżając kolejne przybytki, przy okazji paląc i plądrując knajpy, gdzie piwa nam nie podeszły. Przepraszam… Lublin ma tylko dwa browary restauracyjne. I Port Lotniczy Lublin w Świdniku.

Podróż z blogerami jest świetna. Pełna fajnych opinii i nietypowych rozmów. W większości o piwie, blogach, blogerach, blogosferze piwnej i tym podobnych pierdołach, które konduktor pociągu podsłuchawszy, marszczy czoło i dzwoni po SOK aby nas przetrzepali. Wymiana informacji o swoich blogaskach udowadnia, że niektórzy chcą się profesjonalizować i zależy im, aby piwna buda była ciekawsza i sympatyczniejsza.

Wracając jednak do Lublina, mogę pochwalić się, że był to mój drugi raz w tym mieście. Nadal jednak nie ruszyłem się poza Stare Miasto. No… dwa lata temu byłem na Majdanku. Stare Miasto jest przyjemne, przypomina jakieś włoskie uliczki i kończy się tak nagle, jak się zaczęło. Zresztą z dołu przypomina mi praskie Hradczany. Albo Wawel? Sam nie wiem. Ładnie tu i cholernie ślisko zimą.

Jednocześnie jest gdzie zjeść i się napić. Nie bylibyśmy sobą, gdybyśmy zaraz po zameldowaniu się w hotelu i poczekaniu na resztę ekipy nie wybili na piwo. Przy okazji zahaczyliśmy o sklep z trunkami, gdzie nawet nas rozpoznano. Fejm totalny, ponoć ktoś z nas nawet omdlał, a ja rozdałem dwa autografy. Skierowaliśmy się niespiesznie do Restauracji Lwów.

Browar/Restauracja Lwów

restauracja-i-browar-lwów-lublin

Miejsce wygląda zachęcająco, aczkolwiek dotarcie do sali z wyszynkiem to wycieczka korytarzami projektowanymi przez fana labiryntów. Piwowar bardzo się ucieszył na nasz widok i chyba jednocześnie przestraszył. Siedem osób degustujących wnikliwie dzieło Twoich rąk to nie to samo, co postawienie po kuflu na obiedzie rodziny z Przemyśla. Stawka jest wysoka.

Tego miejsca, jeśli chodzi o piwo, polecić nie mogę. Za tę cenę nie warto. Mają przeciętną, bardzo bananową pszenicę i jednowymiarowe „Piwo Specjalne” górnej fermentacji. Można wypić do obiadu, ale próżno w nich szukać niesamowitych doznań.

browar-lwów

browar-lwów

browar-lwów Genialne obite w skórę menu.

bartek-nowak-browar-lwów Jaka beka. Zdjęcia pralką.

Prawdziwą perełką było piwo, które zrewolucjonizowało pojęcie DMS. Jasne. Charakteryzowało się nutą, której nie dało się określić. W końcu uznałem, że jest to krem z groszku, ale bodajże Kuba z ElDesmadre’s Beer Vault wyczuł w piwie chrzan. Piwowar stwierdził, że jest to raczej ziele angielskie. Tak więc piwo pachniało groszkiem z chrzanem, doprawianym zielem angielskim. I uwierzcie mi – smakowało podobnie. Nie dopiłem, oddałem komuś, z fałszywym uśmiechem życząc smacznego.

W ofercie znajduje się jeszcze Piwo Ciemne, które jeśli dobrze pamiętam smakuje i pachnie jak masło wymieszane z odrobiną nieznacznie goryczkowego, ciemnego piwa. Dobrze, że zamówiliśmy po 0,25l. Miejsce jest miłe, ponoć dają świetne jedzenie, ale na piwo to ja tutaj nie wrócę.

browar-lwów-piwowar Niech ich już ktoś zabierze…

browar-lwów-wnętrze

Browar Grodzka 15

Dotarłem tutaj dość późno. Reszta ekipy skręciła w uliczkę z ukrytym Pubem „U Fotografa” (polecam), gdzie znalazłem się, gdy impreza tam już dobrze się rozkręciła. W Grodzkiej byłem dwa lata temu. Nie przywiązywałem wtedy uwagi do ich piwa, bo chciałem szybko ugasić pragnienie. Tym razem postanowiłem sprawdzić, czy warto tutaj zaglądać.

Pan Kelner został uprzedzony, że może tutaj zlecieć się wataha piwnych blogerów. Chyba mu się to nie spodobało. A jeszcze bardziej nie spodobała mu się moja opinia, wystawiona na Facebooku. Pokręcił tylko głową, gdy wychodząc z knajpy zobaczyłem go ze smartfonem w ręce. A mój wpis już został ukryty. Jakbym widział Ursę Maior…

browar-grodzka-15-lublin

browar-grodzka-15-lublin

Na pierwszy ogień poszedł dunkel, który nie jest dunkelem. Smakuje mdło, bez wyrazu i okropnie śmierdzi masłem. Zmęczyłem do końca, nie był tragiczny; nie zwiastował jeszcze prawdziwej zagłady. Doszedł do mnie Bartek z MałePiwko.pl i wziął winterbocka. Nie zapamiętałem z tego piwa nic, więc nie ma sensu się nim przejmować.

browar-grodzka-15-lublin

browar-grodzka-15-lublinMiejsce ma świetny klimat.

Dobrze, że Bartek zaproponował wzięcie pilsa w pokalu 0,3l na dwóch. Powiem szczerze, nie zmęczyliśmy go w trzy osoby do końca. W połowie odpuściliśmy, bo to piwo jest niepijalne. Chwilowa sprzeczka o zapach w nim występujący zakończyła się kompromisem: piwo śmierdzi szmatą, którą ktoś wytarł rozbity słoik ogórków kiszonych i cisnął tę szmatę w kąt na kilka dni. Nie brzmi zachęcająco, prawda? Tragedia nad tragedie, dawno nie chciało mi się od aromatu piwa wymiotować. W smaku zresztą jest podobne co w aromacie. Woda z kiszonych z minimalną goryczką.

browar-grodzka-15-lublin-pils Kiszony pils. Pierwszy w Polsce.

browar-grodzka-15-pils Stary, spadajmy stąd…

Main course: Zwiedzanie Perły – Browarów Lubelskich

Wbrew obiegowej opinii, Perła robi piwo nie tylko z chmielu (ajć!). Używają chmieli: Lubelski (granulat T-90) i Marynki. Sam browar robi wrażenie, aczkolwiek molochem nie jest. Zdawało mi się, że instalacja będzie nieco większa, ale jak spojrzałem na te wszystkie wajchy i przełączniki… Trzeba mieć łeb na karku, aby to wszystko ogarnąć.

piwolucja-perłaHasło reklamowe mnie rozbawiło

warzelnia-perła

warzelnia-perła

blogerzy-perłaCzy to prawda, że dodajecie do piwa spirytus?

blogerzy-perłaPod gradobiciem pytań.

hala-tankofermentorów-perła

wydział-techniczny-perła

perła-browary-lubelskie

perła-browary-lubelskie

hala-tankofermentorów-perła

filtracja-perła

filtracja-perła

leżakownia-perłaLeżakownia. Jedyne autoryzowane zdjęcie.

rozlew-perła

rozlew-perła

rozlew-perła

kuba-i-tomekDegustacja Zwierzyńca. Piwo ma fantastyczny aromat ziołowy i generalnie jest bardzo smaczne. Można kupować.

Niestety, nie autoryzowano mi najfajniejszej części zdjęć, co pokazuje tylko, że Perła nie do końca chciała być tak bardzo transparentna. Leżakownia to niesamowicie klimatyczne miejsce, niczym wyjęte z filmu sci-fi. Pokazałbym Wam, ale nie wyrażono na to zgody, czym wyjałowiono nieco galerię i zakładany przekaz naszej wizyty.

Wypad do Perły uważam za udany i ciekawy. Ukłony w stronę pomysłodawców i wykonawców wycieczki. Bardzo spodobał mi się fakt, że z dyrektorem i pracownikami można było porozmawiać osobiście, zadać kilka niewygodnych pytań i podzielić się opinią. Takie spotkanie było na swój sposób szczere.

Sam Lublin też warto odwiedzić. To ciekawe miasto, które podoba mi się bardziej w scenerii zimowej, aniżeli letniej. Jeśli macie niedaleko, wyskoczcie tutaj na dobę albo dwie.

IMG_2493

No i oczywiście pozdrowienia dla tych świrów ze zdjęcia.

4 Komentarzy

  1. „Woda z kiszonych z minimalną goryczką.” Czyli pierwsze polskie geuze, a moze Berliner Weisse, a może Lambic-bez owocowych dodatków. Jak widac nasi blogerzy powinni iść na jakies kursy sensoryczne-a nie wypowoadać się o piwach na blogu. Nie znasz się -a już skrytykowałeś :) (puściłbym oczko -ale w dzisiejszych czasach to może być źle odebrane )

    Coś delikatnie o samym browarze. Nie widzę jakichkolwiek uwag do oprowadzania, czy dziwnych wniosków wynikających z niewiedzy browarników:)

    • No taaaak! Przecież to był pilslambic z bakteriami kwasu mlekowego! Nie znam się :(

      Uwagi mam, ale zostawałem nieco w tyle i nie przysłuchiwałem się Panu oprowadzającemu. Z tego co wiem, nasi blogerzy przegadywali go i wiedzą przewyższali na każdym kroku. Tak słyszałem. Browarników nie było, to był Pan Technolog. Wiesz… na zdjęciu miałem „zbiornik syropu”. Coś Ci to mówi? :)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *